środa, 6 listopada 2013

can't lose this sadness

Ciężko wypełnić pustkę w sercu,
szczególnie po kimś, kto odszedł na zawsze.

Obojętnie, czy tracąc kogoś jesteśmy źli, smutni, czy wreszcie możemy oddychać.
Ta osoba nadal istnieje. Żyje. Oddycha.
Tracąc kogoś na zawsze nie da się przezwyciężyć powracających myśli.
To dławi od środka. Przygasza, niczym zimna fala w kolorze tak głębokiej czerni, że nie da się nawet na moment swobodnie odetchnąć, odpocząć. 
To dusi, niczym gorset, zbudowany ze złych uczuć.
Boli każda myśl, każde wspomnienie, a wszystko to powraca. Każdy szczegół.
Mrozi od wewnątrz, przechodzi ciarkami po skórze i nieodpornej duszy.

Nie zdajemy sobie sprawy jak bardzo boli śmierć drugiego człowieka, dopóki sami nie zasmakujemy tej goryczy. 
Człowiek zaczyna szukać w sobie winy.
Co przeoczyłam,
czy mogłam coś zrobić,
dlaczego właśnie ona..

21 lat to początek życia, a nie jego koniec.
Jak bardzo boli, kiedy okazuje się inaczej..

Tyle, że czas ciągle płynie, dzień za dniem mija, wszystko toczy się dalej, ale ciężej.
Jak potężna kula z kamienia, pchana pod górę i wystające z niej ciernie, które raz po raz wbijają się w serce, kilkakrotnie przekręcając się z szybkością światła.

Byłaś osobą pełną radości, tryskającą życiem i serdecznością dla każdego człowieka.
Dobra, ciepła, z sercem na dłoni, gotowa zawsze do pomocy, wiecznie uśmiechnięta.
Zastanawiam się czasem, czy nie była to czasem maska, pod którą ukrywałaś się Ty cierpiąca, nieszczęśliwa. Wiele dałabym za to, aby móc z Tobą jeszcze porozmawiać.
A może kochałaś życie ponad wszystko i to właśnie ono Cię zabiło..?
Zapewne minie sporo czasu, zanim poznam przyczynę.
Jedno wiem już dziś - życie jest tak bardzo kruche, że szkoda czasu na zwlekanie z czymkolwiek.
Warto kochać i okazywać to jak najczęściej, przebaczać i szanować każdego człowieka.