Czasem powraca do mnie.
Uśmiecha się zalotnie, głaszcze po splątanych włosach,łapie gwałtownie za nadgarstki i nakazuje.
Krzyczy wgłąb myśli, skacze po neuronach.
Nie wytrzymuję nerwowo.
Nakazuje.
Nie pamięta już jak się słucha.
Cofa zrozumienie do poprzedniego rozdziału.
Skończ wymyślać te bzdury.
Przerwa.
Pustka.
I znowu powracają godziny.
W każdym rozdziale życia, w każdym kierunku drogi.
Dają o sobie znać tak gorzko, że nawet nas dzielą.
Ciebie i mnie.
Uciekam od siebie
lub
do siebie.
Do wewnątrz, do wnętrza bałaganu.
Nie chcę w nim sprzątać, układać, przestawiać.
Jeszcze pogubiłabym samą siebie.