Ćwierć centymetra otwartej czarnej przestrzeni,
banalny rozkład stu siedemdziesięciu trzech i pół drzwi.
Wyszarpane klamki, niczym gałki oczne absurdalnych marzeń.
Życie mija się z absurdem, by wsiąknąć w bezsens przekraczania granic.
Za późno na bystrość ciszy, za głucho na wcześniejszy sprzeciw.
Rzęsy, niczym skrzydła motyla i odlatujące na nich najsprawiedliwsze wyroki.
Zawsze pozostają jeszcze godziny, dzielące dwa mechanizmy tak mocno,
jak i łączące je niedoskonałości wydarzeń.
Za późno na uwikłanie się w płytki muł,
za krótko, by stwierdzić, że głębokość ma tu jakieś znaczenie.
Chory umysł, niespokojna bezsenność, kwadratury koszmarów i kompot z suszu wspomnień obdartych z uczuć.
"Późno już. Chodźmy spać."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz