wtorek, 18 grudnia 2012

you're my drug, we live it

Śnieg, skrzypiący pod nogami nie odzwierciedla już tej lawiny uczuć,
która tak długo przygniatała moje serce.
Dzisiaj ten śnieg topnieje przy ogromie szczęścia, wypełniającego mnie i bijącego z wewnątrz mojego posklejanego "ja".

Każdy płatek śniegu, próbujący dostać się w głąb wciąż nieustabilizowanych emocji, bezdyskusyjnie ginie.
Nic nie równa się z miłością.
Z jej potęgą, namiętnym smakiem, odurzającym słodyczą zapachem.
Chcę tak już na zawsze.
Dusić się w tym aromacie, tonąć w jej napływie, spać w Twoich objęciach.



Dzięki Tobie czuję, że żyję.
Pragnę dzielić z Tobą każdą cząstkę siebie.
Każdą dobrą i złą chwilę.
Nie być tylko wtedy, gdy jest nieskazitelnie idealnie.
Być właśnie wtedy, kiedy wszystko inne zawodzi i kiedy ta obecność jako jedyna trzyma przy życiu.

Nie zrezygnuję z Ciebie.
Nie zrezygnuję z Nas.
Nie przestanę kochać.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz