Mój świat rozbił się na dwa kawałki.
Taki, w którym czuję się kochana i szczęśliwa, ale też drugi, w którym ciągle uciekam od słów, bolących bardziej niż dopiero co naostrzone noże.
Szyję sobie nowy pancerz, aby przetrwać w tym drugim świecie.
Starannie dobieram słowa, łzy przemieniam w perły, pod którymi chowam smutek i strach. I to rozżalenie, które płynie w moich żyłach niczym trucizna, niszcząc moją wrażliwość od środka.
Czasami zdaje mi się, że to, co nazywamy niszczeniem wrażliwości jest tak naprawdę uwrażliwieniem jej jeszcze mocniej. Z czas uczymy się tylko chować ją głęboko w kieszeń płaszcza, wgnieść w głąb kartonowego pudełka i zamknąć głęboko w ciemnej i zimnej szafie.
Walka uczuć rozbija mnie od środka. Znowu mam takie noce, w których tłamszące mnie myśli powodują bezsenność.
To tak, jakby całe życie składało się z jabłka. Wiedząc, że masz choć jedną połówkę, można jakoś żyć. Można nawet być szczęśliwym i próbować wypełnić brakującą połówkę czymś o smaku jabłkowym. Ale co, jeśli druga połówka także przestaje być dla Ciebie?
Na szczęście jest jeszcze coś, co nadaje sens całemu jabłku, jakie by ono nie było.
Miłość.
Myślę sobie, że jeszcze ciągle żyję tylko dzięki niej. I choć często boli, nie bez powodu nazywana jest różą.
"Jaka róża, taki cierń."
Są miłości, dla których warto jest cierpieć, wybaczać, starać się i poświęcać. Dają one więcej szczęścia, ukojenia i spełnienia, niż cokolwiek innego. Warto dla takiej miłości żyć.
Są też ludzie, których nie da się w żaden sposób uszczęśliwić. Przed takimi ludźmi trudno się chronić, bo choć ranią najmocniej jak się da, serce nie wybiera.
LOVE OUT OF LUST
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz